Jednak obraz ten nadal pozostał w mojej głowie,
wwiercając się coraz głębiej i każąc mi analizować się ciągle od nowa i od nowa.
Definitywnie- oczy mnie oszukały. Wydawało mi się. Ale jak wyobrażenie może przybrać tak wyraźny kształt? Nie sugerowałam sobie niczego, nie chciałam zobaczyć tam konia. A jednak!
Kiedy siedziałam i nie mogłam znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia dla tego osobliwego zjawiska, przypomniał mi się znany eksperyment o Kocie Schrodingera. Według mechaniki kwantowej, podtruty kot, który znajduje się pod pudełkiem ma jednocześnie dwa stany- martwy i żywy- które jak nakazuje zdrowy rozsądek- wykluczają się. Dopiero po podniesieniu pudełka, kot przybiera jeden ze stanów, które posiadał pod pudełkiem. Oczywiście fizyka kwantowa opisuje doświadczenie dokładniej- wchodząc w liczby i teorie fal, ale nie jestem fizykiem i nie jestem w stanie tutaj tego w skrócie napisać. Eksperyment ten i stan superpozycji podsunął mi pomysł (wiem, to nie jest fizyka kwantowa!) jakoby każda rzecz posiadała wiele stanów na raz- człowiek może być jednocześnie koniem, kotem, kozą i wcale się to nie wyklucza. To co widzimy, to tak naprawdę slajdy, nanosekundy, które niczym animowany film składają się w jedną całość- nasze życie. Pomiędzy nimi możemy wieść zupełnie inne życie, jako ktoś lub coś zupełnie innego.
Tak samo rozumiem też film Davida Lyncha- "lost highway", w którym świat wydawał się wstęgą Mobiusa i w pewnym momencie, koniec stał się początkiem, a wszystko i tak działo się równolegle. Fred był jednocześnie Andym i nikt nie poddawał tego wątpliwości. Scena, która kończy i zaczyna film, mogła być moją sceną, w której życie człowieka przechadzającego się nocną porą- złączyło się z alternatywnym życiem, które ciągnęło się po "drugiej stronie" wstęgi Mobiusa.
0 komentarze:
Prześlij komentarz